Edyta Stein (siostra Teresa Benedykta od Krzyża) – kobieta, żydówka, myślicielka, chrześcijanka, święta. Przyjrzyjmy się każdemu z wymiarów wyżej wymienionych. Urodziła się w 1891 roku we Wrocławiu jako córka kupca Zygfryda i jego żony Augusty z domu Courant. Deklarację składa wyraźną: obywatelka pruska i żydówka. Była patriotką niemiecką, w kulturę niemiecką zdaje się wpisaną bez reszty. Zaś R. Ingarden, poproszony o odczyt na temat badań filozoficznych E. Stein, podkreśla, iż była patriotką państwa pruskiego. Bycie kobietą drogo kosztowało E. Stein. Czasy były niesprzyjające kondycji kobiecej. W szkole i podczas studiów była radykalną feministką, należąc do pruskiej organizacji walczącej o prawo kobiet do głosowania. W wiele lat później jej feminizm zdaje się być już w znacznym stopniu wyważony, wyciszony, myśleniem naznaczony: misją kobiety jest małżeństwo i rodzina, czyli działanie zgodne z naturą, zaś liturgia i Eucharystia aż nadto ducha kobiecego budują i nasycają. A wszystko to po doświadczeniach bolesnych i chluby tamtym czasom i mężczyznom nie przynoszącym. Znowu wsłuchujemy się w Ingardena, który w rzeczonym odczycie wyznaje, iż w państwie pruskim nie było wówczas możliwości normalnego kształcenia się kobiet. Nie było gimnazjum klasycznego, czy innego dostępnego dla kobiet. Toteż chodzić musiały do rozmaitych Realschulen, co kosztowało je dwa lata nauki więcej, niż w wypadku „płci naczelnej”. A jednak Edyta tak opanowała i grekę i łacinę, że czytać mogła w oryginale Arystotelesa i Tomasza z Akwinu. Kiedy doktorat obroniła, pragnęła, co przecież oczywiste, wykładać na uniwersytecie, do tej pory zamkniętym dla kobiet. Habilitować się chciała (choć jej Mistrz z Getyngi – Husserl był przeciwny habilitowaniu się kobiet – dlaczego? – nie wiadomo – przesądy męskie, które nie oszczędzają wybitnych myślicieli!). jak przypuszczać należy, otrzymała odmowę. W jej przypadku nawet twórca fenomenologii wyjątek zrobił, pisząc do kolegów z Getyngi: „Jeżeli kariera uniwersytecka miałaby kiedyś otworzyć się przed paniami, mógłbym w pierwszym rzędzie ją polecić żarliwie do habilitacji”. Godna podziwu otwartość myśliciela! Pomogło to niewiele, i kobieta najwybitniejsza swoich czasów musiała się zadowolić posadą profesora literatury w klasie maturalnej u dominikanów w Spirze, gdzie pracowała do 1931 roku. Wtedy zaproponowano jej posadę w Instytut für wissenschaftliche Pädagogik w Münster w Westfalii. Ale kiedy owo monstrum horrendum Hitlerem zwane doszło do władzy i tę profesją zmuszona była porzucić. Jako kobieta dociekliwa, która myśleniu porwać się pozwoliła, pyta źródłowo, bo tak przystoi myśleniu: czy istnieje specyficzna natura kobieca, czy istnieje „kobiecość”, jakaś „wewnętrzna forma, która determinuje strukturę”? Oto pytania sięgające rdzenia. Szuka inspiracji wszelakich: oto siostra Thomy Angelika Walter odróżnia kobiece Dasein i męskie Sosein. Trudna niemiecka terminologia. Pierwszy termin, kobietom przypisany, oznacza życie, bycie zawsze w danej sytuacji, przytomność chwili tej, tutaj, konkretność, fascynację tym, co dzieje się wokół. Termin drugi, mężczyznom przypisany, zwiastuje oderwanie, toporność, nieprzystawanie do świata, abstrakcyjność, świata zdobywanie raczej niż poznawanie i oglądanie. Edyta zgaduje, iż do natury kobiecej przynależy zdolność obserwacji świata, do mężczyzny zaś poznanie i oddziaływanie nań. Kobiecością motywowana, w czasie katastrofy pierwszej wojny światowej, porzuci pisanie doktoratu, by zgłosić się do pracy w lazarecie zakaźnym Czerwonego Krzyża w miejscowości Hranice na Morawach, za co zresztą otrzyma później medal za poświęcenie i odwagę.

         Stein w rodzinie żydowskiej (kultywującej tradycję, do judaizmu mocno przywiązanej) i pobożnej przyszła na świat. Intelektualny niepokój wiódł ją po drogach agnostycyzmu i ateizmu, do porzucenia wiary przodków skłaniając. Potem drogami myślenia do judaizmu powróci, zabiegając po dojściu Hitlera do władzy (zatroskana o lud swój) u papieża o wydanie encykliki biorącej w obronę żydowski naród, na który, jak słusznie sądziła, spadło nieszczęście potworne. Jako żydówka, wraz ze swoją siostrą Rosą została aresztowana w klasztorze Echt w Holandii, wywieziona do Auschwitz, gdzie zginęły obie w komorze gazowej 9 sierpnia 1942 roku.

         Edyta należała do dzieci cudownych (Wunderkinder). Znakomitą pamięcią się odznaczała, recytując całe utwory z niemieckiej (i nie tylko) literatury klasycznej. Dzieckiem będąc, już zasłużyła na przydomek „Księga siedmiu pieczęci”. Za szkołą od przebudzenia się świadomości tęskniła, a kiedy tam wreszcie się znalazła, czuła się bardziej u siebie niż w domu, przeczuwając, iż jej „przeznaczeniem jest coś wielkiego i że nie należy do burżuazyjnego środowiska, w którym się urodziła”. Żądna wiedzy, ku zaskoczeniu wszystkich wybiera studia filozoficzne. Najpierw w rodzinnym Wrocławiu. Potem słyszy o myślicielu, którego dzieła w filozofii dokonają przełomu radykalnego, o E. Husserlu, twórcy fenomenologii z Getyngi. Zaprzyjaźniony z Edytą dr Moskiewicz przyniósł jej drugi tom dzieła Husserla Badania logiczne, kusząc ją idyllicznym obrazem Getyngi: „W Getyndze cały czas się filozofuje – w dzień i w nocy, przy stole, na ulicy, wszędzie. Mówi się tylko o ‘fenomenach’”. Nie mogła do Mekki filozofii nie przybyć. Wiosną 1913 roku znalazła się wśród uczniów Husserla. Tam pozostała do wybuchu wojny. W 1916 roku obroniła pracę doktorską oczywiście z oceną najwyższą – summa cum laude. Edyta zostaje asystentką Husserla  z zadaniem opracowania trudnych manuskryptów Mistrza, składających się na główne jego dzieło. Dwa lata trudziła się nad tekstami myśliciela. Ingarden pisze: „[…] była to praca nie tylko merytoryczna, że trzeba było tekst miejscami odgadywać; wiemy, jak Husserl pisał. Te stosy najrozmaitszych manuskryptów trzeba było zredagować, ale przede wszystkim przeczytać z tekstu stenograficznego przy specjalnej metodzie stenografii Husserlowskiej z lat siedemdziesiątych, następnie przepisać w normalnym piśmie ręcznym. Ona to wszystko zrobiła; są to setki stron rękopisu”. Bez tytanicznego wysiłku Stein ogromna część głównego dzieła Husserla nie ujrzałaby światła dziennego. Bezgraniczne pragnienie poznania nie pozwoliło Edycie zatrzymać się na stanowisku asystentki takiego nawet Mistrza, jakim Husserl był. „Jestem gotowa zawsze Ci służyć, ale musisz mnie jako asystentkę wydalić”. Odchodzi od swojego mentora, ale to wcale nie oznacza, że odchodzi od filozofii. Szukać będzie dalej, bo wie, że żaden system filozoficzny nie jest w stanie prawdy wyczerpać. Trzeba zatem połączyć myślicieli, którzy wydają się tak inni, obcy sobie, jak ogień i woda: Husserla i św. Tomasza z Akwinu. Ale to już historia dalsza. C. D. N.
 
Ks. Leszek Łysień
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter