/pixabay/

(Hi 7, 1-4.6-7; 1 Kor 9, 16-19.22-23; Mk 1, 29-39)

Nie pierwszy to raz, gdy Pan Jezus osiągnąwszy jakiś sukces – uzdrawiając, uwalniając, przekonując, zamiast dalej na tym budować i się cieszyć wzrastającą liczbą wyznawców, odchodzi na inne miejsce, zabrania o tym mówić swoim najbliższym, zaczyna jakby wszystko od nowa. Na pytanie: dlaczego Pan Jezus tak się zachowuje, odpowiedź wydaje się być jedna – widocznie to nie o to chodzi, widocznie ta spektakularna strona działalności Jezusa pełni drugorzędną rolę, jest tylko potwierdzeniem czegoś o wiele ważniejszego. I tak, żeby ludzie nie na tym się koncentrowali co drugorzędne, odchodzi gdzie indziej, żeby od początku głosić swoją naukę i w razie potrzeby uwiarygodnić ją czynem budzącym podziw u słuchaczy.

Najważniejsza jest bowiem treść Jego nauczania. Dzisiejsze czytania dotyczą ludzkiego życia. Już w pierwszym czytaniu z Księgi Hioba słyszymy o marności ludzkiego życia, o tym, że upływa ono na ciężkiej pracy i biegnie jak tkackie czółenko. Życie jest powiewem mówi Hiob, charakteryzuje je kruchość i nietrwałość. W podobny sposób, choć może nie wprost, o życiu mówi dziś Chrystus. Wymienia rzeczy, które najczęściej są sprawcami ludzkiego cierpienia, które upodabniają jego życie do egzystencji niewolnika. Są to przede wszystkim przeróżne choroby zarówno ciała jak i ducha, z opętaniem przez diabła na czele.

Istotą przesłania Pana Jezusa jest przypomnienie, że taka sytuacja nie była zamierzona przez Boga. Na początku bowiem Bóg postawił człowieka w raju i chciał, aby był on niewiele mniejszym od aniołów, uwieńczony chwałą i czcią, któremu wszystko w niebie, w morzu i na ziemi jest poddane. Człowiek na własne życzenia opuścił ten stan wykorzystując źle wolność, którą został obdarzony, i która stanowi o noszonym w nas podobieństwie do Boga. To spowodowało, że znaleźliśmy się w sytuacji marności życia, naznaczonego wszelakim cierpieniem. Tyle człowiek. Bóg się tym nie zniechęcił w postanowieniu uszczęśliwienia człowieka. Także i tę nową, skrajnie dramatyczną sytuację człowieka, postanowił uczynić szansą naszego powrotu do miejsca, w którym chce nas mieć, do raju. Wystarczy Mu uwierzyć i próbować przeżyć to życie godnie i uczciwie z miłości czyniąc fundament. Wszystko inne to tylko drugorzędne zaplecze.

Andrzej Kozubski, ks.
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter