fot. pixabay

Jezus znowu opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu. Przyprowadzili Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: "Effatha", to znaczy: Otwórz się! Zaraz otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł prawidłowo mówić. Jezus przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali. I pełni zdumienia mówili: "Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym słuch przywraca i niemym mowę".

Głuchoniemy jest świadomy swojego dramatu, osobistego nieszczęścia. Pozwala się przyprowadzić do Jezusa. Nie stawia oporu. Skąd bierze się głuchota i ślepota wewnętrzna? Stąd, że człowiek stawia opór Bogu, prawdzie i dobru, temu, co sprawiedliwe przed Bogiem. Sam oszukuje się, że jest inaczej niż jest. Nie słuchanie słowa Bożego skłania do nadmiernej uwagi i wrażliwości i przeceniania słowa ludzkiego. Takie słuchanie czyni zależnym od tego na miejscu pierwszym, co mówi człowiek.

To, co mówi człowiek, jest mową człowieka. Trzeba wsłuchania się czy w tym, co mówi człowiek, jest jakiekolwiek przesłanie dla mnie. Jeżeli nie ma, nie biorę sobie do serca takich słów człowieka, które mogą w moim życiu wprowadzić człowieka w miejsce Boga. Słuchamy innych tak, jakby to sam Bóg mówił do nas. Przeżywamy, zadręczamy się, rozkładamy na drobne części to, co zostało powiedziane o nas czy do nas.

Zależność od słowa ludzkiego, od opinii, od słów krytyki sprawia, że słowo Boga nie przemawia do człowieka. Niewiele lub nic nie mówi. To, czego człowiek najczęściej słucha, to wychowuje jego serce i ma wpływ na jego myślenie. Wartościowa medytacja słowa Bożego chroni przed niszczącym wpływem niektórych wypowiedzi, opinii, obmowy.

Można pewnych informacji nie przyjmować jako tych, które zagrażają mojemu życiu z Bogiem. Słowa, które do naszych uszu docierają mają wpływ na to, co chcemy, a czego nie chcemy, jakim sprawom czy osobom stawiamy w sobie opór a którym sprawom czy osobom dajemy przyzwolenie.

Można tak słuchać, że staje się człowiek kimś pozbawionym słuchu. Zobaczmy! Im więcej słuchamy słów narzekań, krytyki, obmowy, tym trudniej usłyszeć prawdę, rozeznać co dobre, a co złe. Nie przemawia słowo Boga.

"Otwórz się!". Jezus leczy słuch i mowę, lecząc tym samym serce człowieka. Czyniąc je wrażliwym, umożliwia słuchanie. Wrażliwość bowiem, ożywianie serca, jest związane z posłuchaniem Boga.

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter