Ktoś z tłumu rzekł do Jezusa: "Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby się podzielił ze mną spadkiem". Lecz On mu odpowiedział: "Człowieku, któż mnie ustanowił sędzią albo rozjemcą nad wami?" Powiedział też do nich: "Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia". I opowiedział im przypowieść: "Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: ? Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów?. I rzekł: ? Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj?. Lecz Bóg rzekł do niego: Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem".


/pixabay/

To, co posiadam, zarówno z dóbr materialnych, emocjonalnych, jak: miłość człowieka, przyjaźń, jeśli jest w tym jakiś stopień "zachłanności" może wprowadzać w zapomnienie o dobrach duchowych. Chciwość sprowadza na ludzi napięcia, podziały, spory, nieuzasadnione podejrzenia, co do legalności zdobytego majątku. Niektórzy w takiej sytuacji przestają się rozumieć, kończy się przyjaźń ponieważ ktoś się wzbogacił, a "ja tego nie posiadam". Sąsiedzi, znajomi, którzy spędzali razem niemal każde wakacje, nie potrafią ze sobą rozmawiać, nie mają, jak dotychczas, wspólnych tematów do omówienia. Posiadanie dóbr materialnych wymusza konieczność ich zabezpieczenia. Jest to ważne, a nawet konieczne. Z drugiej jednak strony, przed człowiekiem otwiera się perspektywa pomnażania tego, co zdobył, lub konsumpcji tego, co zgromadził, jak mówi Ewangelia: "odpoczywaj, jedz, pij i używaj".

Zamożny człowiek i jeszcze wielkie plony. Można stracić rozsądek. Pojawia się pokusa prowadząca do niemądrego myślenia, a tym samym postępowania. Odpoczynek prowadzący do złych skutków nie jest tym, czego człowiek oczekuje. Nadmierne jedzenie i picie jest używaniem przez człowieka życia, a nie przeżywaniem go. Samo "używanie" może prowadzić do zapomnienia o życiu wiecznym.

To, jak odpoczywam, ile jem, co piję, jak używam dóbr tego świata, ma wpływ na moje życie religijne i moralne. Każda przesada jest szkodliwa. Troska o życie duchowe przypomina o konieczności umiaru w używaniu tego, co napełnia ludzki żołądek. Nadmiar pokarmów i napojów może rozbudzić zmysły człowieka, wprowadzając go tym samym w coraz to nowe pragnienia, prowadzące w konsekwencji do zmęczenia psychicznego, a także wyjałowienia duchowego. Przyjemności, w określonych proporcjach i materii są niezbędne ludzkiej naturze, życiu emocjonalnemu i duchowemu. Im więcej jednak "używamy", tym łatwiej zapominamy o tym, co powinniśmy. Człowiek traci zdolność, a przede wszystkim chęć rozeznania tego, co mogę, a czego nie powinienem. Zaspokojenie przez człowieka potrzeb, może wpływać pozytywnie na jego rozwój. Przy czym, warto pamiętać, że życie jest czymś więcej niż zaspokajaniem potrzeb i byciem w tym znaczeniu nasyconym.

To, co posiadam, zarówno w wymiarze dóbr materialnych jak i emocjonalnych nie może mnie posiadać. Troska o to, co doczesne, powinna być równoważona staraniem o to, co jest życiem wiecznym. W mądrości używania dóbr na tej ziemi, zawiera się rozsądne traktowanie dóbr materialnych. To nie bogactwo ma posiąść człowieka, lecz człowiek powinien mieć władzę nad tym, co zgromadził. Wydaje się, że człowiek odpoczywa, gdy duchowo się wzmacnia, pogłębia. Należy uwzględniać to, czy, a tym samym, w jaki sposób odpoczynek, jedzenie, picie i inne przyjemności, mają wpływ na rozwój mojego człowieczeństwa, w tym na umiejętność odpowiadania Bogu, czyli na wiarę. Istnieje wyraźny związek między umiejętnością odpoczywania a duchową równowagą i zdrowiem.

ks. Józef Pierzchalski SAC
 
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter