Na płycie cieszyńskiego rynku tradycyjnie ufortyfikowali się lokalni mistrzowie grilla serwujący kiełbasy, karczki i szaszłyki. Wszystko to co prawdziwy Polak uwielbia. Nie od dziś wiadomo, że grill to nasze narodowe hobby, które zaadoptowaliśmy do naszych lokalnych warunków. Zastanawiałem się, czy ŚTB może mieć inny kształt?

Czy np. można by go ubogacić o jedzenie choćby z foodtrucków, które tego roku cieszyły swymi wyrobami niejednego cieszyniaka? Po głębszej refleksji uznałem, że jedzenie z ciężarówek dopełnia kolorytu imprez nieco mniejszej wagi. Zdecydowanie grillowane potrawy muszą pozostać. Bo po co na siłę zmieniać coś co jest dobre? Na przełomie maja i czerwca na Śląsku Cieszyńskim organizowane jest wiele imprez i każda z nich bogata jest w potrawy z rusztu. Owszem w Cieszynie impreza nie odbywa się na boisku, ale przecież otoczenie XIX wiecznych kamienic nic w temacie nie zmienia. Mieszczański charakter imprezy nie predestynuje Cieszyna do czegoś bardziej wydumanego.

Należy się jednak cieszyć z faktu, że tegoroczny repertuar artystyczny święta był bardzo dobrze dobrany, co jest sporą zasługą Pani Moniki Sikory-Monkiewicz – Dyrektor Domu Narodowego.

Kiedy komisja konkursowa na czele z burmistrzem wybrała Panią Monikę, wiele osób nie wróżyło temu nic dobrego. Pod artykułami o nominacji sypały się niewybredne komentarze o „byciu nie stela”, jak również ironicznie o „mega sukcesie w programie Ugotowani”. Prawda też taka, że na tamto stanowisko chrapkę miało wielu chętnych, którym kibicowały różne środowiska. Wygrał właściwie ktoś nieznany szerszemu gronu. Wystarczyło poczekać i zobaczyć, że Pani Monika ma wizję funkcjonowania COK-u i to wcale nie tragiczną jak niektórzy przepowiadali. Z miesiąca na miesiąc nowych porządków i pomysłów na funkcjonowanie Domu Narodowego przybywało. Sukces przyszedł również wraz z doborem zespołów grających na tegorocznym Święcie Trzech Braci. Bo nie chodziło przecież o to by każdy wykonawca się podobał. Ideą jest by każdy w ciągu trzech dni znalazł coś dla siebie. Tak więc pokolenie moich rodziców wybrało Kombi, nieco młodsi Afromental i Michała Szpaka. Choć podobno upodobania muzyczne nie zależą od wieku.

No i  w piątek się zaczęło. Każdy „rasowy mężczyzna” rozpoczął przygodę o nazwie Euro 2016. Piłka nożna przez najbliższe tygodnie będzie odmieniana przez wszystkie przypadki. Salon STS-u pęka w szwach.  Każdy ma swoje typy. Jeden przed drugim udaje większego znawcę tego sportu. Na Facebooku krążą żartobliwe instrukcje o tym jak kobieta powinna zachować się w otoczeniu mężczyzny podczas mistrzostw. Wszyscy kibicują Orłom. Czas pokaże czy rozpostarte skrzydła wystarczą by zalecieć daleko.

Myślami raz jeszcze powrócę na cieszyński rynek. Centralnym punktem najważniejszego placu w mieście jest fontanna (a właściwie studnia) przyozdobiona figurą świętego Floriana. Patron strażaków oprócz strzeżenia miasta od ognia otrzymał nową misję. Od niedawna nasz Florian namawia w spocie reklamowym mieszkańców Cieszyna do głosowania na dwa place zabaw, które mogą powstać na terenie miasta.  Święty mówi językiem młodzieżowym, ale być może to jest droga, która przekona użytkowników Internetu do oddania głosu.

Zrozumiałe, że władze nie zawsze znajdą pieniądze na wszystkie potrzeby. Są różne inne możliwości jak pozyskiwanie na te cele środków zewnętrznych. Wspieranie obywateli w przedsięwzięciach, które przysporzą korzyści miastu to jedyne poważne rozwiązanie. Zwłaszcza, że spot reklamowy nie jest szczególnie drogim rozwiązaniem. Mam nadzieję, że nie jest to pojedyncza inicjatywa ratusza. Pozostaje mi tylko namówić do głosowania mieszkańców słowami Floriana: „- Mieszkańcy Kozich Wólek, 200 mieszkańców, mają po kilkadziesiąt tysięcy głosów, a wy nie umiecie się zebrać i wykręcić nawet tysiąca (…) - Oczekuję poprawy i zaangażowania, chcę, żebyśmy wygrali te place zabaw dla cieszyńskich dzieciaków, inaczej będą bęcki i uliczne chłosty”. 

Paweł Czerkowski

foto: arc.

 

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter