fot. pixabay

„… bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest.” (1P

Dzisiejsze Słowo Boże domaga się od nas zaangażowania rozumu w dawanie świadectwa o Chrystusie i naszej w Niego wierze. Wiąże się to nierozerwalnie z koniecznością podejmowania trudu próbowania zrozumienia tego, co głosi Chrystus także poprzez Kościół. Tylko wtedy, jeśli sami rozumiemy, możemy skutecznie ewangelizować. To zaangażowanie rozumu czyni nas wiarygodnymi i chroni przed różnego rodzaju fundamentalizmami, przejawiającymi się w delektowaniu się tym kim jestem, a przykładaniu mniejszej wagi do tego co wiem, zadowalając się radosnym stwierdzeniem „tak, bo tak”! Dość ważne wydaje się to, że św. Piotr tym, którzy nas słuchają, przyznaje prawo spodziewać się od nas owego rozumowego uzasadnienia. Nie powinno nas zatem drażnić, że ktoś domaga się wiedzy i kompetencji od głoszącego Ewangelię. Przejawem zaś dojrzałego chrześcijaństwa, które zakłada się u każdego bierzmowanego, jest szukanie – nieraz w pocie czoła – przekonujących, precyzyjnie dostosowanych do odbiorcy, uzasadnień wyznawanej doktryny.
Papież Jan Paweł II w encyklice „Veritatis splendor” mówi o konieczności stosowania różnych języków w głoszeniu Ewangelii w zależności od tego, do kogo kierujemy nasze słowo. Inaczej musi wyglądać ewangelizowanie samych siebie, w tym podobnie myślących, a zupełnie inaczej wejście w dialog z niechrześcijańskim albo zlaicyzowanym światem, „by pomóc mu w odkryciu wyzwalającej mocy Jezusa Chrystusa”. Wzywać do wierności Bogu i Jego Słowu można wyłącznie tych, którzy ją przyrzekli. Ta sama argumentacja jest chybiona wobec praktycznych ateistów. Retoryka odwołująca się do religijnych fundamentów w trakcie społecznych dyskusji i kontrowersji dotyczących ważkich tematów, to najczęściej strzelanie ponad głowami. Jest więc rzeczą bardzo ważną brać pod uwagę to, do kogo kieruje się swoje orędzie. Niezbędnym staje się wypracowanie albo dobranie adekwatnego języka, który jest w stanie trafić do określonej kategorii odbiorców i stworzyć nadzieję na przekazanie zrozumiałego uzasadnienia swoich przekonań.
Oceniające sądy powinny generalnie ustąpić miejsca rzeczowym argumentom odwołującym się do konkretnych skutków. Sugestywnym argumentem dla młodego człowieka, na przykład na szkodliwość pornografii, nie będzie odwoływanie się do biblijnej wizji ludzkiej seksualności, ale przywołanie faktu rosnącej liczby osób uzależnionych, zamkniętych w przeróżnych obsesjach lub uwikłanych w zboczenia. W czasach, tak bardzo dynamicznie rozwijających się nauk przyrodniczych ogromnie ważne jest uwzględnianie ich wyników oraz ukazywanie współbrzmienia z tym, co mówi teologia czy wprost biblia. Umieć uzasadnić nadzieję, która jest w nas, to dzisiaj konieczna cecha chrześcijanina.

Andrzej Kozubski, ks.

Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter