Jak co roku o tym czasie zainteresowanych młodych ludzi i ich rodziców ogarnia gorączka poszukiwania właściwej szkoły. Właściwa szkoła to rzecz arcyważna, bo od tego w dużej mierze zależy przyszłość młodego człowieka. Oczywiście dominującym kryterium jest poziom nauczania, renoma uczących nauczycieli, panująca opinia o danej szkole, dane statystyczne mówiące o liczbie absolwentów, którym udało się dostać na wymarzoną uczelnię i realizować swoje plany. To ważne kryteria i nie sposób nie brać ich pod uwagę, ale czy wyczerpują one listę tych, które należałoby brać pod uwagę wybierając miejsce kształcenia siebie, czy swoich najbliższych?

Od 20 lat na rynku ofert oświatowych naszego miasta znajduje się Katolickie Liceum Ogólnokształcące. Przymiotnik „katolickie” jest dla jednych skutecznie zniechęcającym elementem, dla innych obojętnym a dla jeszcze innych być może intrygującym. Ci pierwsi, to ci, którzy dopatrują się w tej nazwie przejawów fanatyzmu, przesadnie i równocześnie płytko pojętej religijności czy wręcz przejawów prozelityzmu. Ci drudzy, to ci, którzy chętniej zatrzymują się przy subiektywnym „wiem” niż zdobywają się na wysiłek przechodzenia ku obiektywnemu „rozumiem”. I wreszcie trzecia grupa, to ci, którzy właśnie próbują zrozumieć, którzy stawiają pytanie czy owa katolickość to tylko część nazwy proponowanej szkoły, czy zapowiedź bardziej rozbudowanej nauki religii, czy też chodzi o coś zasadniczego, czego np. katolik pominąć nie może.

Jedną z podstawowych intelektualnych potrzeb człowieka, dostrzeganą i akcentowaną w Ewangelii i nauczaniu Kościoła, jest potrzeba całościowej wizji rzeczywistości. W wizji tej jako centralne problemy pojawiają się pytania dotyczące sensu życia, hierarchii wartości, norm etycznych, powstania wszechświata i praw jego rozwoju. Aby znaleźć uzasadnione odpowiedzi na te kwestie, trzeba zespolić w spójną całość elementy naukowych teorii i filozoficznych interpretacji, racjonalnych wierzeń i osobistych przekonań. Wypracowaną w ten sposób wizję dotyczącą podstawowych pytań nurtujących człowieka określamy mianem światopoglądu. Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, że miarą dojrzałości człowieka jest posiadanie ugruntowanego światopoglądu. A zatem takiego bardziej lub mniej ugruntowanego światopoglądu możemy spodziewać się, ba - powinniśmy wymagać od człowieka legitymującego się zdanym egzaminem dojrzałości. I tu rysuje się problem nie banalny. Chrześcijanin-katolik to człowiek, który nie ma byle jakiego (czyt. dowolnego) światopoglądu ale właśnie światopogląd katolicki. Do dołożenia wszelkich starań aby tak było zobowiązujemy się uroczyście przed Panem Bogiem i świadkami przynosząc dziecko do chrztu.

Pytanie, które musimy sobie postawić wybierając szkołę jest dość oczywiste: czy tyle samo troski ile wkładam w zapewnienie dziecku profesjonalnego wykształcenia wkładam również w zapewnienie mu ukształtowania właściwego światopoglądu? Czy w ogóle widzę problem?

Zadaniem jakie stawia sobie szkoła katolicka jest zapewnienie, tak bardzo potrzebnej w dzisiejszym świecie, proporcjonalności pomiędzy jednym i drugim. Absolwenci szkoły katolickiej otrzymują podstawy do tego, by w tym co o świecie mówi nauka i Pan Bóg dostrzec zgodność i współbrzmienie i w ten sposób zadość czynić zadaniu jakie przed współczesnym katolikiem postawił Papież Benedykt XVI – umieć swoją wiarę uzasadnić. To właśnie obok tak oczywistych znamion katolickości jak otwartość czy wyczulenie na wartości chrześcijańskie znaczy „szkoła katolicka”. Może stanowi ona, może powinna być dla każdego katolika alternatywą, którą warto wziąć pod uwagę… .

ks. Andrzej Kozubski
fot. mat/pras
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter