/pixabay/

A kiedy byli w drodze, zdążając do Jerozolimy, Jezus wyprzedzał ich, tak że się dziwili; ci zaś, którzy szli za Nim, byli strwożeni. Wziął znowu Dwunastu i zaczął mówić im o tym, co miało Go spotkać: Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie. Wtedy zbliżyli się do Niego synowie Zebedeusza, Jakub i Jan, i rzekli: Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy. On ich zapytał: Co chcecie, żebym wam uczynił? Rzekli Mu: Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twojej stronie. Jezus im odparł: Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony? Odpowiedzieli Mu: Możemy. Lecz Jezus rzekł do nich: Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których zostało przygotowane. Gdy dziesięciu [pozostałych] to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Jezus będzie wydany przez swoich. Najwięcej cierpimy od swoich. Najbardziej bolą nas najbliżsi, ich niezrozumienie, obojętność, lekceważenie. Ten, który jest najbliższy (z rodziny, wspólnoty) może być najdalej od nas w myśleniu i odczuwaniu. Sytuacja ta ujawnia się w stanach wyjątkowych. Ludzie słabi duchem nie ujawniają tego, jak myślą i co odczuwają w wielu kwestiach. To nie mocni pochwycili Jezusa, lecz słabi. Lęk każe drugiemu zamknąć usta, aby nie mówił tego, co jest moją winą. Głęboka niewrażliwość na zadawanie innym bólu rodzi się ze źle przeżytych upokorzeń, lęku i potrzeby okazania swojej dominacji.

To nie obcy, poganie skazali Jezusa na śmierć, lecz ci, którzy się go bali, tracili wpływy na lud zachwycony nauką Mistrza z Nazaretu. Skazali Go ci, którzy nie chcieli usłyszeć prawdy o sobie, o własnym sercu, o tym, co niewidoczne dla oczu ludzkich, a widziane przez Boga. Skazali Jezusa ci, którzy intronizowali myślenie "po ludzku", a zdetronizowali myślenie "po Bożemu".

"Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom". Uznali się za niewinnych śmierci Jezusa, ponieważ oni Go "wyłącznie" skazali. Czarną robotę wykonali okupanci. Zbrodnia w majestacie prawa. Kiedy w grę wchodzi własny, ludzki interes, człowiek jest zdolny do współpracy ze złem, z tym, które niszczy małżeństwo, rodzinę, wspólnotę, Kościół, nas samych. Usprawiedliwiamy się tłumacząc określone decyzje koniecznością zachowania spokoju i zgody, powinnością przestrzegania zwyczajów wynikających z ludzkich ustaleń w przeszłości.

Nie wszystko to, co było kiedyś, powinno być teraz. Nie każda tradycja jest dobra dla człowieka, dla jego relacji z innymi, rozwoju duchowego i uczuciowego. Dobre jest to, co prowadzi człowieka do wielbienia Boga, nie zaś Jego przeklinania. Szlachetne i piękne jest rozmawianie, przedstawianie racji, szacunek dla inaczej myślących.

Pragnienia i potrzeby dwóch uczniów, ich oczekiwania, każą im nie słuchać zapowiedzi męki i śmierci Jezusa. Pan ich słucha, choć ci nie słuchali Jego. Wychodzi naprzeciw pragnieniom ich serca. Ostrzega, że nie są świadomi konsekwencji własnych pragnień. Nie rozumieją, że zasiadanie "po prawej, a drugi po lewej" ręce Jezusa nierozdzielnie łączy się z pójściem za Nim na mękę. Uczniowie nie rozumieją Jezusa, nie dowierzają, że stanie się to, o czym mówi. Faryzeusze i uczeni w Piśmie snują intrygę prowadzącą do skazania Jezusa. Nie uwierzyli jedni i drudzy. Jezus jest osamotniony wśród swoich.

Są ludzie, którzy noszą w sobie pragnienie bycia wielkimi, nauczycielami, mistrzami, przełożonymi, ojcami. Chcą być pierwszymi. To dobre pragnienie, lecz winno być łączone z troską o postawę sługi, zależności od innych ("niech będzie niewolnikiem waszym") przez słuchanie ich i pełne troski rozpatrywanie potrzeb i pragnień. Chodzi o to, aby traktować z szacunkiem potrzeby innych i gorliwie dążyć do ich zaspokojenia.

Największą ceną, jaką należy dać za bycie sługą jest własne życie. Konieczne staje się poświęcenie i oddanie, często heroiczne. Kiedy kochamy Boga, oddajemy swoje życie.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
Podziel się artykułem:
FaceBook  Twitter